Kochani, mama Antosi ma rację… czasem trzeba pozwolić
odejść… Wiem, że dla wielu z Was jest to nie pojęte. Ale rodzic zdrowego
dziecka nigdy tak do końca nie zrozumie nas rodziców walczących o życie
własnego dziecka. Robiliśmy co było w naszej mocy, ale wznowa neuroblastomy
sieje takie spustoszenie, guz jest tak agresywny, że uodparnia się na chemię i
atakuje z podwójną siłą. Nawe za granicą nie podejmą się podania choremu
dziecku przeciwciał, bo to go zabije.
Wiemy też o klinikach w Stanach gdzie podejmują się bez
odpłatnego leczenia, ale my nie chcemy by nasz syn stał się królikiem
doświadczalnym i by przy tym cierpiał. Tu też na własną prośbę możemy zgodzić
się na operację i wyciąć mu guza z głowy zostawiając przy tym wielki dół i
patrzeć jak cierpi. Tylko w imię czego mamy sami zadawać naszemu synkowi
dodatkowe cierpienia. Do tej pory modliłam się o zdrowie, łaskę Bożą i cud,
teraz proszę Boga o to by Szymonek nie cierpiał, by odszedł w spokoju. Proszę
Was o to samo, o modlitwę, o nic więcej…
Po tym co napisałaś, wiem że jesteś najwspanialszą mamą na świecie!I kochasz swojego synka bezgranicznie. Podziwiam Cię... Myślami jestem przy Was i tulę Szymusia..
OdpowiedzUsuńCałym sercem i modlitwą jestem z Wami!
OdpowiedzUsuńMamo Szymonka....jesteś WIELKA....
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam dużo siły i najlepszych z tych trudnych - wyborów.
A Szymkowi...Szymkowi po prostu radosnych , spokojnych dni.
Bez bólu.
Modlę się za Was.
Podziwiam. Szymonku drogi trzymaj sie dzielnie!
OdpowiedzUsuńKochani wstawcie kiedys jakies aktualne zdjecie malego i bardzo dzielnego wojownika
OdpowiedzUsuńTo chyba jakiś żart...Nieprawdopodobne...I co jeszcze dla zaspokojenia chorej ciekawości...
UsuńJego zdjęcia są aktualne...
UsuńChylę czoła przed Państwem...Nawet nie próbuję sobie wyobrazić jak trudna to dla Was decyzja...Nie ma słów na pocieszenie.
OdpowiedzUsuńChociaż łzy same cisną się do oczu i rozum się buntuje, to jednak wiara pozwala znaleźć siły do modlitwy. Więc chociaż przez modlitwę będziemy z Wami w tym ciężkim dla Was czasie.
OdpowiedzUsuńGdy nasze dzieciatko zachorowalo na neuroblastome i przekroczylismy progi oddzialu dzieciecego hematologii i onkologii nie moglem uwierzyc ze istnieje cos takiego,ze choroba nowotworowa atakuje takie maluszki,oczywiscie ze zadnej osobie tego nie zycze ale do dzisiaj nie moge pogodzic sie z tym dlaczego dzieciatka ktore w zyciu nic do konca jeszcze nie poznaly,nie odkryly, nie sprobowaly, oczywiste jest jedno-poznaly milosc najblizszych ,zjednoczyly wiele serc ze soba
OdpowiedzUsuńModle sie za Panstwa
Grzesiu
Szymek, wszyscy tu Cię bardzo kochamy! Modlimy się za Ciebie.
OdpowiedzUsuńBOG wystawia nas na ciezka prube,tylko dlaczego kosztem bezbronnych dzieciaczkow,tak nie powinno byc............
OdpowiedzUsuńJestem z Wami... płaczącym sercem... brak mi słów...
OdpowiedzUsuńPodziwiam Pani postawę-wielka mądrość przez Panią przemawia.
OdpowiedzUsuńModlę się za Was wszystkich gorąco...
Trudno jest pisać gdy oczy są mokre od łez. Trudno zrozumieć sens takiego cierpienia. Trudno godzić się z chorobą bliskiej osoby. Szymuś rozpalił tyle ludzkich serc, uświadomił, że jest na tym świecie tylu dobrych i bezinteresownych ludzi. Życzę Państwu spokoju, siły ...cudu. Ból zaciska mi gardło. Ciężko napisać coś mądrego. Żadne bowiem słowa nie są w stanie pomóc. Agnieszka
OdpowiedzUsuńMamo Szymusia... wiem jak Ci ciezko mimo iz Bog puki co i mam nadzieje tak zostanie nie doswiasczyl mnie taka przykroscia... ale rozumiem dlatego bo zadalam sobie pytanie. czy wydluzac zycie dziecka by bylo miesiac dwa lub mniej a moze wiecej w takim cierpieniu ? odpowiedzialam nigdy nie pozwolilabym aby moje dziecko dluzej cierpialo. czasem lepiej odlozyc bron skoro walka i tak nic nie daje i pozyc szczesliwe miesiace amoze i lata w radosci i milosci z dzieckiem... mimo to modle sie o cud i o was o sile dla was i kochanego Szymeczka :*
OdpowiedzUsuńmama dwoch chlopcow
Specjalnie dla Was
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=KGhp8CqrKio
Po prostu podziwiam. Wielcy rodzice, wspaniały synek. :(
OdpowiedzUsuńJa tego nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem gdyby moja siostra też się tak poddała...siostrzeńca nie byłoby już z nami od ok 7lat...diagnoza??neuroblastoma...dawali mu góra pół roku życia...żyje do dziś...a wtedy naprawdę były mniejsze możliwości niż obecnie...dlatego nie jestem z stanie zrozumieć takiej postawy...nadzieja umiera ostatnia...ale to wasze dziecko,wasze życie...szanuje...i modlę się jednak nadal o cud...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńAle mial wznowe choroby? Wiesz ,kazdy przypadek jest inny ,nie ma dwoch takich samych
UsuńTeż nie potrafię tego zrozumieć, żeby zdarzył się cud trzeba pomóc, walczyć, póki Szymek żyje jest nadzieja. Szanuję decyzję rodziców, ale nadal nie rozumiem.
UsuńPrzylaczam sie , nie rozumiem takze :(
UsuńTak to była wznowa po roku od ukończenia leczenia...sytuacja wg lekarzy beznadziejna,podjęli się tylko leczenia paliatywnego...rodzina znalazła lekarza w Warszawie który się podjął leczenia...Michał w tamtym roku był do Komunii Św. Pewnie gdyby nie silna wiara mojej siostry już by go tu nie było...nie wracamy do tamtych tematów, ale kiedyś przyznała,że ona nigdy nie dopuściła do siebie myśli że może go stracić...oczywiście, że to Państwa wybór i należy go uszanować...ja wiem jedno:"dopóki walczysz jesteś zwycięzca!".Ania D.
UsuńI bardzo dobrze siostra zrobila, nie mozna sie poddawac! Dzieki temu Jej syn zyje i bardzo dobrze ze probowala, konsultowala. Duzo zdrowia dla Michalka. My mozemy radzic, pisac znane historie a decyzja i tak zostaje do podjecia rodzicom. Ja postapilam tak samo jak Pani siostra. Beata
Usuńa kto powiedział, że wszystko w czyimś życiu należy rozumieć? Uszanujcie decyzję Rodziców - to Ich życie, Ich wybór, Ich dziecko...na pewno przemyśleli swoją decyzję dogłębnie...tak dogłębnie, że właśnie niektórym wydaje się niezrozumiała. Zamiast raczyć swoimi "dobrymi radami", wesprzyjmy ich na tym ostatnim odcinku..i tak jest on trudny i bolesny w każdym wymiarze, bez naszych "dobrych rad"...Uściski dla Rodziców i Synka
OdpowiedzUsuńich wybór, ich dziecko, dali dziecku życie, co daje im prawo do decydowania teraz o tym życiu, do poddania się bez walki,tak?
Usuńoj, chyba nieuważnie śledzisz losy Szymka
Usuńbardzo uważnie śledzę losy Szymka, poza tym moje dziecko też choruje na neuroblastomę, ale my walczymy i będziemy walczyć.
UsuńPóki jest szansa, walczyć, a kiedy szans zabraknie, to dać dziecku szczęśliwe ostatnie miesiące, bez stresu, przy jak najmniejszym cierpieniu, starać się mu dać wszystko, czego w tym czasie potrzebuje, to miłość bez cienia egoizmu. Oby Wam się udało i obyś nie musiała tego rozumieć.
Usuńmój komentarz rzeczywiście był niepotrzebny, ale napisałam go pod wpływem impulsu. Bardzo za niego przepraszam. Rodzice Szymka podejmując taką decyzję udowadniają tylko jak bezgranicznie kochają swoje dziecko.
Usuń"Kiedy nie można dodać dni do swojego życia, trzeba dodać życia swoim dniom".
UsuńNie nam oceniać,Rodzice Szymcia potrzebują teraz wsparcia z naszej strony.Uświadomcie sobie Ci,którzy nie przeżyli choroby i cierpienia dziecka,że decyzja Rodziców to akt Najwyższej Miłości do cierpiącego dziecka i trzeba naprawdę odwagi by taką decyzję podjąć.Też przeżyłam śmierć wnusi,kiedy po kilkuletniej walce lekarze byli bezsilni i wtedy opieka Domowego Hospicjum pomogła nam godnie przeżyć ostatnie dni Jej życia .
Teraz już kilka lat, Adaś też jest pod opieką tego Hospicjum.
RODZICE SZYMKA - CHYLĘ CZOŁA ...Sercem i modlitwą jestem z Wami.
Modlę się za Szymka i Was, jego drodzy Rodzice. Przytulcie go mocno!
OdpowiedzUsuńMam też prośbę do czytających blog i komentujących, ofiarujmy swoje, nawet drobne cierpienia w intencji Szymka i jego Rodziny!
Nie można za cenę ogromnego cierpienia dziecka sztucznie podtrzymywać gasnącego życia.Od dłuższego czasu czytam bloga Księżniczki Mai i nie rozumiem tamtych rodziców, którzy patrząc na niewyobrażalne cierpienia córeczki i wiedząc, że stan jest krytyczny nie pozwolą jej spokojnie odejść.
OdpowiedzUsuńZa Szymonka obiecuję modlitwę a jego wspaniałym rodzicom życzę sił.
Wszystko w rękach Boga.....
życie Mai nie jest sztucznie podtrzymywane, rodzice Mai walczą z całych sił o jej życie i zdrowie i jak Majeczka tylko z tego wyjdzie będzie im za to dozgonnie wdzięczna. Jak nie podoba się Pani/Panu postępowanie rodziców Mai to proszę nie czytać jej bloga, nikt Pani/Pana do tego nie zmusza.
UsuńPrzepraszam, jeśli uraziłam Pani/Pana uczucia ale po prostu Maja jest mi tak samo bliska i może dlatego tak boli mnie jej cierpienie.Ile to dziecko jeszcze może znieść ?
UsuńJa również bardzo przepraszam, niepotrzebnie się uniosłam.
UsuńU Mai nikt z lekarzy nie powiedział, że to koniec, nie rozumiem Ciebie, Anonimie.
UsuńMnie również Majeczka jest bliska i wierzę, że mimo wszystko się uda.
To dwie, zupełnie inne choroby, a także inne rokowania.
Ewa w pewnym momencie pisze, że nie ,,podoba Jej się zabawa w Boga", może nie doczytałaś/łeś, ale żaden lekarz nie twierdzi, że to koniec leczenia.
Z całym szacunkiem, ale absolutnie się nie zgadzam.
Jeszcze raz przepraszam, oby Twoje słowa Gdynianko się spełniły. Dla Szymonka i Majeczki pragnę tylko zdrowia i tego, żeby te dzieci nie cierpiały....
UsuńNasze pragnienia są podobne...
UsuńSercem, myślami i modlitwą jestem zarówno z Mają, jak i Szymkiem...
Serce pęka, gdy się czyta takie smutne wieści....
MONIKO!!
OdpowiedzUsuńsiły, spokoju,samych słonecznych i bezbolesnych dni życzę...ludzie są różni. Dopóki sami na własnej skórze nie odczują jak to jest mieć tak chore dziecko, będą komentować, pytać..i nie możemy mieć do nich pretensji..śmierć zabrała nam Tosię w bardzo szybkim tempie..gdy Jej oddech gasł, lekarz stwierdził,że nie powinniśmy próbować Jej ratować..bo to będzie męczarnia, której Ona i tak za dużo doświadczyła..wtedy świat zawalił mi się doszczętnie!!!! ale trzeba było podjąć decyzję..pozwoliliśmy Jej odejść, w spokoju, ciszy..wciąz mam tę sytuację przed oczami..ale szanując Antosię nie mogliśmy inaczej postąpić..
Jestem z Wami...
mama Antosi
KOCHANI wiem co czujecie y też dostawaliśmy różne porady ale sami wiedzieliśmy bo i warszawa i zagranicami nie dali szans naszemu MISIOWI ale nadzieja umiera ostatnia i trzeba się modlić o cud dla SZYMONKA jedynie BÓG wie co ma być ale wiara czyni cuda i szanuje waszą decyzję bo wiem jak jest ciężko i trudno co kolwiek podejmować w takiej sytuacji jesteśmy z wami myślami modlitwą i sercem tata MISIA
OdpowiedzUsuńMoniko, powiem tylko tyle, że jestem...
OdpowiedzUsuńUcałujcie Szymonka, proszę
asia.
KOCHANI, przepraszam ze narobilam takiego zamieszania z ta klinika:( Szanuje Wasza decyzje i nie nam ja oceniac, zgadzac sie, niezgadzac. Po moim wpisie pojawilo sie wiele glosow ale tak naprawde nikt nie chcialby stanac w obliczu takiej decyzji i zdecydowac za siebie, za ukochane dziecko, za rodzine. Wszyscy chcielibysmy, zeby pojawila sie nadzieja, cud, inna chemia, skuteczne leki, zeby Szymcio wyzdrowial bez cierpienia...a pozostaje nam bezsilnosc i patrzenie na Wasze cierpienie i modlitwa. Modle sie i chcialabym wierzyc jeszcze mocniej, bo jak tata Misia napisal wiara czyni cuda a ja chce tego cudu, laski uzdrowienia.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów,a łzy kapią jak groch-dlaczego tak musi być!!!!!
OdpowiedzUsuńSzanuję waszą decyzję i jestem z Wami.Aneta mama Wiktorka
Kochani Rodzice-chylę czoła przed Wami... Ta decyzja podjęta z bólem i cierpieniem, z pękającym sercem. Pewnie gdyby Michałek był w takim stanie kiedyś musiałabym pozwolić mu odejść ale dziś nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji... Rozumiem jednak że nie ma sensu walka tak wielkim kosztem... cierpieniem dziecka...Sercem jestem z Szymonkiem
OdpowiedzUsuńwydaje mi się ze jak już sa przezuty do głowki ... nie ma niestety ratunku... chemia nie działa guz rosnie... często tak jest jak się robia przezuty. lepiej nie truc dziecka niech pozyje ten czas jak kazde zdrowe dziecko. ja gdybym była na jego miejscu chciałabym pozyc choć jeden dzień normalnie niż miesiąc w szpitalu, pod kroplowka i w bolu, po kolejnej operacji wydluzajacej mi cierpienie. chemia jest paskudna. nie mowcie rodzicom jak by skazali dziecko na smierc. po prostu lekarz im uswiadomil ze już nic nie zrobia... i dal wyjście albo tak albo tak. czytałam blog sandrusi. mala guza w glowce i tez po udanym zabiegu guz powrocil ze zdwojona sila.. nic nie dzialalo a sandrusia bez chemii pozyla dluzej niż myśleli wiec nie mowcie im ze nie chcą leczyc dziecka !!! chcą mu godne zycie zapewni.
OdpowiedzUsuńMoniko duuuuuuuuuuuuuzo sil dla was i Szymonka oby był cud :* powiem tylko tyle ze jestem z WAMI
Magda Krakow
Ja również chylę czoła przed Wami.... i modle sie za siłe i wytrwalość dla Was i o jak najwięcej dni bez cierpenia i bólu dla Szymonka. Życzę Wam pięknych chwil spędzonych z Synkiem pełnych miłości, ciepła i szcześcia. A skoro jest nas taka rzesza pomagajacych Szymonkowi to może sprawmy aby ten czas który mu tu pozostał wypełniony był śmiechem i radościa- moze spełnijmy jakieś jego marzenia małe lub duże.........
OdpowiedzUsuńKasia Warszawa
Właśnie! Sprawmy mu jakąś przyjemność... Może Szymonek ma jakieś marzenie, które udałoby nam się spełnić... Niestety zdrówka nie możemy mu dać, ale możemy sprawić żeby się uśmiechnął :)
UsuńWszyscy Cię kochamy Szymonku!
Wspaniały pomysł. Mamo Szymusia pomyśl, w jaki sposób moglibyś dać radośc i uśmiech Szymciowi. A my "czytacze" wspólnie spełnimy jego marzenie. Agnieszka
UsuńCudowny pomysł!!!!!!
UsuńJesteśmy z Wami myślami i modlitwą...nieustannie...
OdpowiedzUsuńodwaga?wcale nie.to miłość najwieksza na swiecie serce peka mi chodz dobrze sie nie znamy ale wierze w cuda jednak Bog wie lepiej
OdpowiedzUsuńModlę się teraz za Was , o cud. Płaczę i myślami jestem z maluszkiem.
OdpowiedzUsuńBoże spraw cud, proszę!
Paweł
Ludzie piszą piękne słowa, ja nie jestem w tym dobry, ale jestem z Wami, jestem od początku, nieustannie i będę do końca, myślami i modlitwą do Pana Boga o to, żeby Szymuś nie cierpiał.
OdpowiedzUsuńJa tez chcialabym sie dolaczyc do tego aby Szymek mail fajny czas. Prosze dac pomysly na co rozpoczac zbiorke.
OdpowiedzUsuńdrodzy blogowicze wlasnie pomozmy spelnic marzenie SZymcia .
UsuńDZIELNI RODZICE!!Jesteście Święci!Ile trzeba siły i miłości żeby podjąć taką decyzję.Szanuję Was ogromnie.Pokażcie Szymkowi ,to czego jeszcze nie widział ,róbcie zdjęcia,nagrywajcie filmiki.......to pomoc na potem.......Co ja Wam tu radzę,sami wiecie najlepiej jak przeżyć ten święty czas.Pozdrawiam Jola
OdpowiedzUsuńTO NIE ODWAGA TO WIELKA MIŁOŚĆ!
OdpowiedzUsuńDopiero dwa dni temu trafiłam na blog Szymka, jednak od razu przypadł mi do serca. Od dwóch dni ciągle o Was myślę i łzy same płyną po twarzy. Szymuś na zdjęciu jest bardzo podobny do mojego małego synka. Przyłączam się do grupy osób, które chcą spełnić jakieś marzenie Szymka, dlatego bardzo proszę o wskazanie nam co to mogłoby być.
OdpowiedzUsuńJestem z Wami całym moim sercem...
Moniko...
OdpowiedzUsuńŚledzę Waszą walkę od początku....
Serce się radowało, że jest dobrze, że Szymonek wraca do zdrowia...
Nagle czytam, że to już koniec walki....
Nie znam Szymka, a jednak wylałam wiele łez...
Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co WY czujecie....
Ostatni wpis ukazuje Twoją wielką Miłość - wszystko,by Szymuś nie cierpiał.
Uważam, że podjęliście bardzo mądrą decyzję, najgorzej boli cierpienie Dziecka, moment, gdy Dziecko poddaje się w imię leczenia wielu bolesnym zabiegom, a Ono i tak odchodzi.
Jesteście prawdziwymi Bohaterami.
Modlę się o siły dla Was, ale też i o cud.
Również chciałabym spełnić marzenie Szymusia.
:( Życzę dużo siły!Myślami z Wami każdego dnia.
OdpowiedzUsuńKochani, to na pewno najtrudniejsza decyzja w Waszym życiu, ale i najwyraźniej pokazująca Waszą miłość do Szymonka.
OdpowiedzUsuńPozostajemy z Wami w modlitwie.. Nic więcej człowiek nie może już..
Siły, kochani.
Szymonku kochany, jestem tu z Tobą prawie od początku.. kiedy dowiedziałam się o wznowie z żalu zamilkłam, bałam się każdego posta Twojej kochanej mamy, trzymałam kciuki za powodzenie, dziś przeczytałam informacje od Twojej Mamusi i serce mi pękło, ciężko uwierzyć, liczę na cud... Kochany malutki Chłopczyku, całym sercem jestem z Tobą i Twoimi bliskimi, kocham Cię, patrzę na mojego Synka 1,5 miesiąca młodszego od Ciebie i łzy same napływają do oczu... Nie poddawaj się Skarbie!!!
OdpowiedzUsuńKochani rodzice Szymona, ponad rok temu podjeliśmy z mężem bardzo podobną decyzję, której do tej pory nie żałujemy. Czas spędzony w domu pod czułą opieką pracowników hospicjum, to był dobry wybór. Naszej chorej, 2-letniej córce przyniósł mnóstwo spokoju, po naprawdę ciężkiej operacji i wykańczającej chemioterapii. Nie dawno przeczytałam piękne zdanie: "Kiedy nie można dodać dni do swojego życia, trzeba dodać życia swoim dniom". Bardzo mnie ono poruszyło, właśnie w kontekście chorych dzieci. Niech ten czas spędzony z Szymkiem będzie dla Was wszystkich przepełniony aż po brzegi życiem.
OdpowiedzUsuńSzanowna Pani,
OdpowiedzUsuńcisną się łzy do oczu po tym co Pani napisała, ale to raczej z podziwu, że jest Pani tak silna, aby pozwolić Dziecku, WŁASNEMU DZIECKU odejść ze spokojem duszy, bez prób, które mogłyby wyrzadzić więcej szkody niż dobra... Jest Pani bardzo dzielna. Szymon zasługuje na wszystko co najlepsze, być może to lepsze jest gdzie indziej, nie mnie rozważać... Proszę się trzymać w swoich siłach, zawsze! Modlę się za Szymonka, za jego ciało i duszę !
I.
Kochani korzystajcie w pełni z tych chwil, które Wam zostały..
OdpowiedzUsuńPomodlę się za Was.
Kochani modlimy się za Was, rozumiemy Was i całym sercem jesteśmy z Wami, rodzice Karolinki
OdpowiedzUsuńJestem z Wami sercem i myślami...Rozumiem waszą decyzję...Trzymajcie się mocno.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Maleńki:(
OdpowiedzUsuńOjcze nasz, któryś jest w niebie
święć się imię Twoje;
przyjdź królestwo Twoje;
bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi;
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy;
naszym winowajcom;
i nie wódź nas na pokuszenie;
ale nas zbaw ode Złego.
[Albowiem Twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków.]
Amen
Kochani szacun, duzo sił,jestem pełen podziwu dla was,na prawde nie wiem co napisać ...jestem z wami ,jestem 32 letnim facetem ,185cm 96kg i becze jak bóbr...
OdpowiedzUsuńto jeszcze pomodl sie za Szymcia tak jak my wszyscy.
UsuńPragnę tylko powiedzieć że śledzę wasze losy odkąd was poznałam spory czas temu na chirurgii i nie potrafię wyrazić jak bardzo przeżyłam twój ostatni wpis. Modle się o cud przecież się zdarza ja to wiem. Sercem i modlitwą jestem z wami. Całuski i mocne uściski dla Szymonka. mama Kuby.
OdpowiedzUsuńMonika, Marcinie, placzemy razem z Wami... Do tej bezsilności nie umiem się przyzwyczaić, już od ponad roku...Mam prośbę, przytulcie od nas Szymcia mocno i powiedzcie mu że superowo bawiło się z nim Izuni i ze ubiera choinkę najlepiej w świecie!
OdpowiedzUsuńW myślach i w bólu z Wami...
rodzice jesteście wspaniali będę się modliła za naszego okruszka dziękuje uczę się od was tego co jest w życiu ważne
OdpowiedzUsuńKochani Rodzice Szymonka,
OdpowiedzUsuńwiem co przechodzicie,wiem co czujecie bo doslownie to samo przechodze z moim ukochanym tata :-(((( zycze wam z calego serca duzo sily i jeszcze wiele cudnych i niezapomnianych chwil z Szymonkiem.Bardzo szanuje wasza Decyzje bo jest ona na 100% prawidlowa.A tych co tego nie rozumieja to niech sie ciesza ze nie sa w tej sytuacji co my.Caluje was mocno i sciskam.Madzia
Boże - miej w opiece Szymka. Wszelkie problemy maleją w obliczu takiej choroby :( Nie ma większego szczęścia niż dziecko - i nie ma większego nieszczęścia, niż jego cierpienie. :( Modlę się :( Łzy płyną same. Nie da się napisać nic sensownego.
OdpowiedzUsuńWielki szacunek dla rodziców, podjęli najtrudniejszą, ale najwłaściwszą decyzję w swoim życiu.
OdpowiedzUsuńSama jestem mamą chłopca po leczeniu nowotworowym, nie wyobrażam nawet sobie jak Wam ciężko kochani.
Życzę dużo sił!!
Marta
Kochani obiecuję modlitwę za Szymonka i za Was. Jesteście wspaniali, Szymek w całym tym straszliwym nieszczęściu ma wielkie szczęście, że ma Was. To jest Wasz czas, Wasza decyzja, Wasza miłość i Wasze życie. Nigdy nie przejmujcie się innymi, każda opinia, każdy osąd minie - wasza miłość NIGDY. Oby nikt z tych osądzających, nigdy nie musiał stanąć po drugiej stronie.
OdpowiedzUsuńRozpływajcie się w miłości Kochani, tego wam życzę z całego serca.
Pamiętam w modlitwie
Ania K
Szymonek wszyscy jesteśmy z tobą i modlimy się za ciebie o to abyś wyzdrowiał jesteśmy z tobą sercem duszą. Wiem że twoja rodzina wylała dużo łez i nie tylko ja też wiele łez wylałam. Nawet wtedy jak ktoś wymawiał imię Szymon.Drodzy rodzice walczyliście do końca i bardzo długo więc życzę wam szczęścia i wiele nadziei którą pewnie jesteście wypełnieni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=ZZqhGrSww-0
Drodzy Rodzice,jestem całym sercem z Wami. Modlę się za całą Waszą Rodzinę, za Wojownika, którego tak mocno pokochałam, za to żeby Bóg dał Waszemu Synkowi i Wam jeszcze wiele cudownych chwil. Nie sposób opanować łez, choć wciąż liczę na cud...
OdpowiedzUsuńWitaj Nasz Mały ale i Wielki Bohaterze. Zaglądam tu do Ciebie kilka razy dzienne. Mam nadzieję, że czujesz się dobrze. Oczami wyobraźni widzę Cię jak biegasz i psocisz Twojej Kochanej Mamie. Jutro też zajrzę do Ciebie i po jutrze i za tydzień., zawsze. Bo ciagle wierzę... Gdyby miłość mogła leczyć.... Aga
OdpowiedzUsuńSzacunek dla Rodziców Szymka. Podjęli chyba najtrudniejszą decyzję.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam dużo sił na czas obecny i ten już późniejszy. Jestem z Wami modlitwą.
WITAM JESTEM MAMĄ BLIŹNIAKÓW JEDNO Z DZIECI MAJĄC 7 MIESIĘCY ZACHOROWAŁO NA HISTIOCYTOZĘ PRZETRWALIŚMY 10 MIESIĘCY CHEMIOTERAPII I WYGRALIŚMY. WAM Z CAŁEGO SERCA ŻYCZĘ CUDU UZDROWIENIA. I OGROMNIE PODZIWIAM ZA ODWAGĘ PODJĘCIA DECYZJI O ZAKOŃCZENIU LECZENIA.MODLĘ SIĘ DLA WAS O SIŁĘ I SPOKÓJ. A DLA MAŁEGO O CZAS RADOŚCI BEZ BÓLU, KŁUCIA IGŁAMI....
OdpowiedzUsuńPAN BÓG WYBRAł NAS RODZICÓW DZIECI Z CHOROBĄ NOWOTWOROWĄ NIE BEZ POWODU A WAS WYBRAŁ DLA SZYMKA Z BARDZO WYJĄTKOWEJ PRZYCZYNY - WIE, ŻE JESTEŚCIE SILNI I KOCHACIE GO PONAD WSZYSTKO.
MODLIMY SIĘ...
RODZICE PIOTRUSIA
Więc zapewne wie jak bardzo teraz cierpią. Świetny miał plan.
UsuńBliźniaki o jednym wspólnym imieniu - Piotruś...
UsuńBo pewnie tylko Piotruś był chory, nie pomyślałaś?
UsuńAHA I JESZCZE JEDNO NIE OCENIAJCIE. NIE WIECIE JAK TO JEST PATRZEĆ NA ŁZY SWOJEGO DZIECKA I TRZYMAĆ GO PRZY WBIJANIU TYLKO JEDNEGO DNIA WENFLONÓW PO RAZ 12 I WIĘCEJ BO ŻYŁY PĘKAJĄ OSŁABIONE CHEMIOTERAPIĄ ALBO TRZYMAĆ GO PRZY ZMIANIE OPATRUNKU NA WEJŚCIU CENTRALNYM GDZIE WSZYSTKO JEST ODPARZONE I AŻ BOLI GDY TYLKO SIĘ SPOJRZY.
OdpowiedzUsuńA WIERZCIE MI STOCZYLI NAJWIĘKSZĄ WOJNĘ JAKĄ MODLI O SWOJEGO WALECZNEGO CHŁOPCA; JEŚLI JAKIEŚ DZIECKO WYZDROWIAŁO...BO INNY LEKARZ, INNA DECYZJA...TO DZIĘKUJCIE BOGU ALE DAJCIE IM WSPARCIE I SŁOWA OTUCHY; ONI MUSZĄ ODPROWADZIĆ SWOJE DZIECKO DO MIASTA ANIOŁÓW. A WIERZCIE NA SŁOWO NIE CHCĄ SIĘ ZE SWOIM WALECZNYM SZYMKIEM .
A WY DRODZY RODZICE JESTEŚCIE NAJLEPSZYMI RODZICAMI ŚWIATA BO POZWALACIE WASZEMU DZIECKU ODEJŚĆ TAK, BY BYŁO SZCZĘŚLIWE I ZABRAŁO TAM GDZIE MIESZKAJĄ ANIOŁY WASZ UŚMIECH, CIEPŁE SPOJRZENIE MAMY I TATY I POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA.
RODZICE PIOTRUSIA
Jesteście cudownymi,kochającymi rodzicami,wielki szacunek dla Was.
OdpowiedzUsuńJestem całym sercem i modlitwa przy Was.
Ciężko znaleźć słowa w obecnej sytuacji.. Myślami i sercem jesteśmy z Wami. Rodzina Oskarka
OdpowiedzUsuńprzykro mi:( jestem z Wami sercem..
OdpowiedzUsuńCzytam i nie wierzę, że nadszedł czas na takie decyzje. To straszny wybór i podziwiam Was za odwagę. Ale pamietajcie, że cuda się zdarzają i będę się o to modlić. Nadal nam nadzieję, że Szymuś wyzdrowieje! Jesteście wspaniałymi Rodzicami, musicie nadal być silni!
OdpowiedzUsuńSzymek jesteś bardzo dzielny!
Goska Staron
NAWET NIE PRÓBUJĘ POSTAWIĆ SIĘ W WASZEJ SYTUACJI.SAMA JESTEM MAMĄ SZYMONKA W TYM SAMYM WIEKU.PO PRZECZYTANIU OSTATNIEGO WPISU BLOGA WESZŁAM NA YOU TUBE I NIESPODZIEWANIE NA STRONIE GŁÓWNEJ POJAWIŁO SIĘ TO...http://www.youtube.com/watch?v=8ruSDx9hDlM ...NIE WIEM CZY TO JAKIŚ ZNAK,ALE NIE POTRAFIĘ PRZESTAĆ PŁAKAĆ...SZYMONKU,KUCHAMY CIĘ BARDZO!!!
OdpowiedzUsuńwitam rodzinkę Szymusia i witam same małe walczące książątko .wiesz Szymciu jestem bardzo dumna z ciebie ,że chociaż masz niewiele latek to pokazałeś nam dorosłym jak dzielnym jesteś i ile małe dziecko ma w sobie siły i walki co nawet dorosłemu by się niesniło ....i piszę ten post ale to bardzo trudne bo serce ściska a łzy niedają pisać chociaż praktycznie nieznam Ciebie to niemogę opanować łez..Jesteś taki cudny a te oczka.....chciałoby się napisać tyle słów głównie to -dlaczego tak małe dziecko a cudowne i cierpi-czemu niemoże jak inne dzieci mieć wspaniałego dzieciństwa tylko znosić ból .. z tym ,że odpowiedzi na te pytanie nigdy niedostaniemy...Patrzę w oczka na fotce Szymusia i przypomina mi się chłopczyk ok 10 lat do którego pisałam listy i kartki po pierwszej komunii był tez miał neuroblastome przechodził operacje i chemie oraz dostawał sterydy ....też był Szymulku jak Ty bardzo dzielny rycerzyk nawet brał udział w telewizyjnym programie lecz Bozia miała wobec niego inny plan...Kochani rodzice.. jestem z wami modlę się o Szymunia i wiem ,że cuda na świecie istnieją i jeden z cudów wydarzy się wkrótce i Szymcio poczuje sie lepiej....serdecznie pozdrawiam ...Beata
OdpowiedzUsuńSłonko jestem tu od niedawna ale już KOCHAM CIĘ CAŁYM SERCEM:****przytulam Cię bardzo mocno:*
OdpowiedzUsuńJesteście w moich myślach, żal serce ściska....przytulam. Ania moja siostrzenica leczona jest w DSK Lublin-nowotwór kości mięsak ewinga.
OdpowiedzUsuńTo wielka SIŁA podpowiada nam rodzicom ,że posiadamy jeszcze zdrowy rozsądek.... tylko często w takich sytuacjach nie wiemy w ktorym momencie go posłuchać......Kochany Szymusiu mojego Olusia pokonał ten sam ROBAK ......dlatego z całego serca matczynego wiem ile dla Ciebie i Twoich rodziców to ciężkie i nie zrozumiałe chwile..... walcz ...walcz z całych sił......ale BOŻE nie każ mu cierpieć.....bo tego matka nie zniesie.......
OdpowiedzUsuńMATKA WSZYSTKO ZNIESIE Z MIŁOŚCI DO DZIECKA ALE SERCE KRWAWI ROZERWANE NA TYŚĄC KAWAŁKÓW JAK MARYJA MATKA CHRYSTUSOWA I WIELE INNYCH MATEK tata MISIA.
UsuńNasza córka również choruje na Neuroblastome,cały czas walczymy.Wiemy co to to znaczy patrzeć na cierpienie swojego dziecka.Waszą postawą pokazujecie jak ogromna jest wasza miłość do Szymusia.Jesteście w naszych myślach,będziemy się modlić za Waszego wspaniałego synka.
OdpowiedzUsuńDrodzy Przyjaciele Szymonka!
OdpowiedzUsuńDajmy odpocząć naszemu Bohaterowi i Jego Rodzicom, a my bierzmy się do roboty i szturmujmy Niebo.
Póki jest nadzieja nie wolno jej tracić.
Jest nas tyle, że Pan Bóg nie może nas nie usłyszeć.
Mamy Rok Wiary.
Ciągle "chodzą za mną" słowa, które Jezus powiedział kiedyś do Jaira "Nie bój się, tylko wierz!"
edyta
Drodzy rodzice, wasza decyzja podjęta została z bezgranicznej miłości do dziecka, miłości tak wielkiej że nie sposób jej sobie wyobrazić. Pragniecie aby Szymek przeżył swoje ostatnie chwile wśród kochających go osób, szczęśliwy, w domu, a nie w szpitalu. Podziwiam was za tę decyzję i jestem z wami.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko każdego dnia będę modlić się o cud.
- ciocia Adasia
Jest taka granica cierpienia, za którą się uśmiech pogodny zaczyna...
OdpowiedzUsuńAnia
We śnie szedłem brzegiem morza z Panem
OdpowiedzUsuńoglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
Po każdym z minionych dni zostawały na piasku
dwa ślady mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
“Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą
przyrzekłeś być zawsze ze mną;
czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy, gdy mi było tak ciężko?”
Odrzekł Pan:
“Wiesz synu, że Cię kocham
i nigdy Cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”
Ani
Mam nadzieję, jestem pewna że Pan Jezus właśnie teraz - mimo wszystko - trzyma Was na swoich ramionach, wszystkich...
UsuńNigdy nie pojmiemy Boskich wyroków, czasem o czymś marzymy strasznie mocno i jak się to spełnia, okazuje się, że wcale nie jesteśmy przez to szczęśliwsi. Chyba na prawdę Pan Bóg wie, co jest dla nas najlepsze, ale nawet najwięksi jego słudzy często uroni niejedną łzę, nieraz zwątpili... Bo w zasadzie, to jest dokładnie tak, jak z nami rodzicami, mądrymi, bezgranicznie kochającymi rodzicami - zawsze chcemy jak najlepiej dla naszych ukochanych, najmilszych dzieci, a one niestety często tego nie rozumieją. Mijają lata, często długie, dopiero wtedy doceniamy każdą troskę z ich strony.
W śmierci najbliższych najbardziej chyba przeraża słowo nigdy. Nigdy nie powie kocham, nigdy się już nie zaśmieje, nigdy nie pójdziemy razem na spacer, nigdy.... ale życie minie. Życie tak, jak jest kruche jest i króciutkie.... a wieczność czeka na rozpływanie się w miłości, już na zawsze. Jak wiem, że łatwo powiedzieć, dlatego się modlę za Was kochani również o siłę w tej ciężkiej walce, o czas, o szczęście, bez bólu, bez trosk, bez strachu ...
Ani
Do Ciebie mamo...
OdpowiedzUsuńZnam tylko jedną kobietę o sercu gołębia
jej oczy dla mnie to jest czysta tajemnic głębia
to właśnie ona mnie życia uczyła
i to co miała najcenniejsze mi poświęcała
to ona cięgle się śmiała i mnie rozweselała
a teraz proszę Cię Boże,
pilnuj by się już niczego nie bała
i nigdy nie płakała... (ciocia Ani).
To nie tak miało być...:((((
OdpowiedzUsuńEdyta ma rację! My wszyscy możemy wymodlić cud!!!!
OdpowiedzUsuńDo roboty!
Cześć Szymciu. Obiecałam, że codziennie do Ciebie wpadnę. I jestem. Mam nadzieje, że dzień minął Ci na zabawie. I że słoneczko ogrzewało Twoją śliczną buzię. Pewnie teraz słodko śpisz. Niech dobre aniolki pilnują Twego spokojnego snu. Do jutra Skarbie. Aga
OdpowiedzUsuńKochani, historia Szymka i ostatnie wpisy wywarły wielki wpływ na moje życie.Wczoraj zaczęłam Nowennę Pompejańską do Matki Bożej o cud uzdrowienia i łaski dla Szymka. Jestem głęboko wierząca i jak wczoraj się pomodliłam tą nowenną to poczułam spokój,że Maryja nie zostawi Szymonka.Ona powie słowo a Jezus uleczy Szymka,ja wierzę, że ta modlitwa może sprawić cud. Ludzie dają świadectwa uleczenia raka bez szans jak mówili lekarze, guzy przestają rosnąć i się wchłaniają. Trzeba głęboko wierzyć. Dlatego Kochani wszyscy którzy chcieliby się podjąć tej modlitwy, a nie jest łatwa ze względu na czas trwania, proszę o przyłączenie z prośbą o "łaskę i cud dla Szymonka". Jak będzie nas więcej to Maryja Szymcia nie zostawi nigdy, ani jego Rodziny. Proszę tylko byście wytrwali 54 dni modlitwy. Pozdrawiam Rodziców i całuję gorąco Szymka.Pozostaję w modlitwie. Magdalena i Max
OdpowiedzUsuńGdyby Bóg istniał nie pozwoliłby cierpieć małym, niewinnym dzieciom.:(
UsuńZ przyjemnością dołączę się do modlitwy ...za Szymonka i za naszą Anię..(ciocia Ani).
UsuńJestem z Wami bez względu na wszystko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPopieram poprzednie wpisy, módlmy się! W grupie siła, tu już nie chodzi o pieniądze, o środki materialne, ale o coś co nic nas nie kosztuje - o modlitwę. Każdy z nas może być świadkiem cudu, wystarczy każdego dnia chwila modlitwy w intencji Szymusia... Głęboko wierzę że się uda! Cudowny chłopczyk, osobiście bardzo przypomina mi mojego synka Maciusia, są też w podobnym wieku. Nie jestem w stanie, nawet nie próbuję sobie wyobrazić co czują Wspaniali Rodzice - jest to niemożliwe dla osoby z zwenątrz, która nie doświadczyła tyle zmagań i bólu. Ale PROSZE, uszanujmy prośbę Mamy Szymonka i MODLMY SIE! Nie wiem czy Bóg istnieje, ale jeśli tak wierzę że nie pozostanie obojętny...
OdpowiedzUsuń,,Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu."
OdpowiedzUsuńModle się za Ciebie SZYMONKU i mimo wszysystko wierzę w cud...
Cześć Kochanie. Dzis zaglądam do Ciebie szybciej. Może jeszcze nie zasnąłeś. U Ciebie tez pewnie tak padało jak u mnie na Mazurach. Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzisz mnie ze swoimi rodzicami. Wierzę w to bardzo. Bo cuda się zdarzają, a Ty sam w sobie jesteś już wielkim Cudem. Walcz dzielnie Szymonku a my, czytacze Twojego bloga szturmujemy niebo w Twojej intencji. Buziaczki. Do jutra. Aga
OdpowiedzUsuń,,szturmujemy niebo" ładnie powiedziane...,ale to prawda modlimy się za Ciebie skarbie, cuda się zdarzają...ja w to wierze.
UsuńWaleczne dziecko i waleczni Rodzice, jestem z Wami.........polecam w modlitwie.
OdpowiedzUsuńModle się za waszego synka i za was.Szanuję waszą decyzję, ale jeśli nie ma innego wyjścia proszę podejmijcie ryzyko operacji w Stanach o której mówiliście.Jesteśmy współpracownikami Boga na ziemi,może ta operacja uratuje mu życie, trzeba walczyć i zaryzykować czasami.
OdpowiedzUsuńWszyscy będziemy się modlić aby kochany Szymonek powrócił do zdrowia. Amen. Kochani ściskam mocno!!!
ale mówiąc ryzykując można teść iść po trupach do celu, który wcale nie jest pewien, gdzie są bardzo małe szanse na wygraną, gdzie droga będzie bardzo bolesna, męcząca, niepewna i to wszystko w imię podjęcia ryzyka dla dobra kogo, czego?
UsuńJaka miłość pozwala odejść najukochańszym w imię jego dobra? Jest to miłość niepojęta, nie próbuje jej nawet nazwać - bo chyba się nie da. To jest właśnie walka, o każdy dzień bez bólu, o każde wspomnienie, o każdy uśmiech, a nie zbadane są wyroki boskie... Bóg jest łaskawy i miłosierny, do końca trzeba wypraszać łaski o wyzdrowienie ale i czasem prosić o siłę i przetrwanie w wypełnianiu jego woli - boskiej woli.
...choć wiem, że łatwo powiedzieć, bo ból, bo łzy, bo rozpacz...
aNIA
Anonimowy- rodzice Szymonka napisali o co proszą nas, czytających. Uszanuj ich decyzję. To co robią rodzice Szymona, to najwyższy dowód miłości. Jeszcze jedna operacja i patrzenie na cierpienie dziecka, któremu w żaden sposób nie można ulżyć, Kolejne igły, wkłucia, wenflony, respiratory, chemia, wymioty, leki i ich skutki uboczne i ten strach i ból w oczach dziecka. I to wszystko po co? Żeby przedłużyć życie o... No właśnie i ile? Miesiąc, pół roku? Jakiego życia? W bólu i męczarniach? To leczenie w USA, to leczenie eksperymentalne, nie dające żadnej gwarancji, to póki co, doświadczenia, a jak napisała mama Szymona, ona nie chce aby jej synek był królikiem doświadczalnym.
UsuńDrodzy rodzice Szymonka- nie jestem mamą chorego dziecka, ale doskonale rozumiem Waszą decyzję. Łatwiej znieść własny ból, nawet ból po stracie dziecka, choć wie się, że ten ból nigdy nie mija, niż patrzeć na cierpienie dziecka i nie móc mu ulżyć. Jestem z Wami.
Z wyrazami szacunku- Joanna
Dokładnie tak, zgadzam się w 200% z Tobą Joanno, wyjęłaś mi to z ust - dosłownie. Każdy przed wpisaniem komentarza powinien się zastanowić, co chciałby usłyszeć - biorąc pod uwagę, że decyzja już została podjęta - nie spontanicznie, nie z bezradności, nie z braku woli walki. Co chciałbym usłyszeć w tym momencie.... zapewne tylko słowa wsparcia, otuchy a przede wszystkim o to, o co jedynie prosili rodzice Szymka - o modlitwę. Ale i tak, nikt z nas, nigdy nie chciałby znaleźć się po drugiej stronie, także szacunek kochani, szacunek - na pierwszym miejscu
UsuńAnia K
kłaniam się wam drodzy rodzice nisko, jesteście wielcy, życzę wam dużo siły bo wasza siła jest siłą szymusia.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Bardzo mi przykro,ze po tylu cierpieniach choroba wygrywa.Rodzice zawsze chcą jak najlepiej dla swojego dziecka a patrzenie na cierpienie dziecka rozrywa serce na kawałki.Bardzo wam współczuję, wiem co przeżywacie,bo sama podjełam taką decyzję jak wy,serce mi pękało patrząc jak moja Sandrusia cierpi i gaśnie w oczach,ale nie chciałam,przedłużać jej cierpienia.Niedługo będzie rok,jak mojej kochanej córeczki nie ma,jej cierpienie się skończyło a moje nadal trwa.Nie żałuje swojej decyzji,bo przedłużanie życia na siłę w cierpieniu,to nie życie,tylko wegetacja.Nikt nie zrozumie rodziców chorego dziecka,jak sam nie przeżyje takiej tragedii.Kochani życzę wam dużo siły,w tych ciężkich chwilach.Cieszcie się każdą minutą spędzoną ze swoim synkiem.Kiedyś,za życia Sandrusi,jak płakałam pewna osoba powiedziała,nie płacz,twoja córka jeszcze żyje, przyjdzie czas na płakanie.Teraz wiem ,że to jest ten czas na płakanie,bo jej już nie ma.Nie będę pisała o Bogu ,bo zwątpiłam w Boga,patrząc na cierpienie swojego dziecka.Pytam dlaczego???? te dzieci muszą cierpieć i odchodzić.
OdpowiedzUsuńKochany Szymonku, myślę o Tobie cały czas, modlę się za Ciebie i Twoich Rodziców.
OdpowiedzUsuńProszę o cud, o życie i zdrowie dla Ciebie, o dużo radości dla całej rodzinki.
Anna
najwspanialsza mamo na świecie twoje słowa są aktem bezgranicznej miłości
OdpowiedzUsuńmyślę, wiem,ze wielu osobom nie spodoba się to co napiszę,ale uważam że za mało myślimy o śmierci.wiem ze za chwilę przejdę na drugą stronę, czuję to mam świadomość ogromną tego.mam zamiar oswajać z tym swoje dziecko. może będzie mu łatwiej. mi łatwiej się żyje. wszystko cieszy - deszcz bo może ostatni,śnieg, promienie słońca, praca, uśmiech szelest liści, każda chwila z najbliższymi. nie ma wyścigu szczurów,piętrowego, domu, dobrego samochodu, drogich ubrań, torebek, butów o czerwonych podeszwach.jest życie i śmierć, bo jest jej tyle samo, w przyrodzie równowaga musi być a jesteśmy jej częścią.wierzę, że jesteśmy energią, a energia nie ginie , zmienia tylko postać.kiedyś,zostawię skorupę, w której jestem zamknięta patrzę w lustro i widzę jak ona się starzeje nie ja, ja mam cały czas 20 lat i połączę się z innymi.. Wiem,ze te słowa nie są dla nikogo pociechą, dla niektórych nigdy nie będą zrozumiale ale może ktoś poczuje tak jak ja. poczuje że przechodzimy w inny wymiar zostawiając na ziemi skorupy.
OdpowiedzUsuńna koniec dodam jeszcze ze pomagam tak jak Wy, którzy tu piszecie, wysyłam pieniądze bo tylko to mogę zrobić, bo też jestem bezradna, i tez mnie to boli bardzo.
Wiecie jak czytam niektóre komentarze to zastanawiam się po co niektóre osoby wchodzą na blog ? no na pewno nie po to żeby wspierać ale dobić , jak czytam że powinni walczyć do końca nie poddawać się a co oni robią cały czas walczą bez przerwy , walczą z objawami tej podstępnej choroby, walczą o każdy dzień Szymcia o to by nie cierpiał by miał wszystko czego teraz potrzebuje. To nie rodzice Szymonka podjęli taką a nie inną decyzje to wyraz Szymcia buzi powiedział dość , jest już zmęczony takim długim bolesnym leczeniem. Stany a kto w Stanach podejmie się leczenia tak słabego dziecka jak czytacie uważnie rodzice napisali że dziecko ich ma słabe wyniki badań to o jakim leczeniu wy mówicie. Zakończę krótko niech każdy się zastanowi zanim coś napisze.
OdpowiedzUsuńZgadzam się,niech Szymek bawi się z kolegami na słoneczku,niech psoci mamie w domu,niech się śmieje jak naj dłużej,ja też podjęłabym taką decyzję.Szymek jest teraz szczęśliwy że ma "wolne od szpitala"jak pisze jego mama.A modlić się trzeba to swoją drogą bo cuda się zdarzają.
UsuńAnonimie, tak bardzo oburzony chęcią pomocy niektórych,
Usuńnie czytaj tego wszystkiego, co Ci się nie podoba i razi, nie po to tu jesteś - aby umoralniać, oceniać, krytykować...
Tobie radzę się zastanowić właśnie nad tym, bo każdy kto tu zagląda - mówi, to co podpowiada Mu serce...
A ja jako anonim widzę co mówi serce Szymcia i co czują jego rodzice to ja widziałam na własne oczy nie przez neta i doskonale wiem co znaczy choroba nowotworowa . Nie chodzi mi o to że ktoś pisze żeby szukali pomocy gdzieś w świecie bo to jest zrozumiałe każdy się chwyta wszystkiego ale o to że ktoś pisze że nie walczą do końca,nie muszę się zastanawiać nad niczym widzę ich cierpienie dnia codziennego w realu nie przez blog .
UsuńNadal uważam, że nie po to tutaj jesteśmy.
UsuńTy masz ogromne szczęście, znać Szymonka osobiście ale nie oznacza to wcale, że Inni - którzy Go znają tylko z opowiadań Jego Rodziców, smsów, rozmów, bloga i zdjęć - kochają Go mniej.
Wszyscy jesteśmy tutaj z troski i miłości do tego cudownego Malucha. Łączy Nas tak wiele i dlatego właśnie krytyka jest tutaj zbędna.
Cześć Szymciu. Mija kolejny dzień. Mam nadzieję, że czujesz sie dobrze, że nic Cię nie boli a na Twojej ślicznej buzi gości radość. Tęsknimy tu za Tobą bardzo. Zobacz jak wielu masz przyjaciół. Ile osób puka do bram nieba prosząc o cud. Niewielu ludziom udaje się zjednać tyle ludzkich serc. A Ty codziennie masz tylu gości. Kiedyś gdzieś tam spotkamy się pewnie wszyscy razem z Tobą... Sciskam Cię mocno. Aga
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kochany Maleńki Chłopczyku!
OdpowiedzUsuńDużo siły dla Was Kochający i Mądrzy Rodzice:(
Ojcze nas, któryś jest...
Spokój kołysze godziny.
OdpowiedzUsuńMinuty zawiesza, by schły
na lekkim wietrze bez winy,
że kiedyś mokły od łzy.
I myśli rozbuja spokój,
rozhuśta w górę do nieba,
a z nimi wędruje nastrój
tak trzeba, tak dzisiaj trzeba…
Spokój kołysze… też ciszę
bezdźwięcznie szemrzącą w sercu,
wypełnia głęboką niszę,
szczelinę rozwartą w miejscu…
gdzie chaos zwykle się wdziera.
I znalazł gościnę spokój...
Stargany, zły los odmienia,
rozsiewa wór ziaren wokół…
mama Antosi
LUDZIE NIE PISZCIE O SPOTKANIU TAM GDZIEŚ LUB DAJCIE SPOKOJNIE ODEJŚĆ TRZEBA WIERZYĆ DO KOŃCA I MODLIĆ SIĘ O CUD UZDROWIENIA I MODLIĆ SIĘ O TO BO PRZECIEŻ BÓG MOŻE WSZYSTKO NIE DOBIJAJCIE RODZICÓW SZYMONKA BO SA WIEM JAK TO JEST tata MISIA.
OdpowiedzUsuńPogoda się poprawia , mam nadzieję,że uda się Szymonkowi odwiedzioc zoo!!
OdpowiedzUsuńmama Antosi
Zoo! i to po remoncie. Szymkowi na pewno się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńDominika
W piątek w moim mieście o 19.00 jest specjalna Msza Św. o uzdrowienie, będziemy się modlić za Szymonka i Jego Rodzinkę, wszystkich chętnych zapraszam do wspólnej modlitwy o tej godzinie (chociażby w sposób wirtualny, chociażby przez chwilę)
OdpowiedzUsuńasia.
http://www.youtube.com/watch?v=8ruSDx9hDlM
OdpowiedzUsuńDla Ciebie Szymuś i dla Ciebie Moniko:*
Gosia
Gdyby ktos z Was chccial sie dolaczys do nas w tej modlitwie to zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://en.gloria.tv/?media=281148
Dziś Boże Ciało, wszystkie moje modlitwy za uzdrowienie Szymonka, za łaski i cud. Jezus może wszystko i przychodzi gdy lekarze mówią "nie ma już nadziei". Maryja wie ile przechodzicie kochani Rodzice i na pewno Was nie zostawi. Trzeba wierzyć. Całujemy gorąco.Magdalena i Max
OdpowiedzUsuńPamiętajmy o modlitwie o uzdrowienie Szymonka. Tylu wśród nas wierzących a właśnie teraz musimy mocno wierzyć, że Bóg uzdrowi Szymonka, ze Matka Boska razem z nami będzie prosić o cud.
OdpowiedzUsuńPamiętajmy: wiara czyni cuda.
Wierzę i proszę.
Trzymaj się Skarbie.
Życzę całej Rodzince dużo miłości, radości, szczęścia i dużo zdrówka
Anna
Ludzie, mam pytanie czy jesli przekaze pieniadze na konto fundacji to trafia one do Szymka?
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie? Ja właśnie przelałam, ważne, żeby był dopisek, tak jak na wzorze.
Usuńtzn, na Szymka konto w fundacji
UsuńDrodzy Rodzice. Mam nadzieję, że Szymcio czuje się dobrze, że nic go nie boli. Nie jestem w stanie inaczej Wam pomóc aniżeli być myslami przy Szymonku. Bądźcie szczęśliwi a my będziemy stukac do bram nieba w intencji Szymcia. Aga
OdpowiedzUsuńMAm nadzieję, że spędziliście fajnie dzień. Mam nadzieję, że Szymek uśmiechnięty od ucha do ucha. Mam nadzieję, że ból i wszelkie troski, razem wybrali się na długi sen. Mam nadzieję, że dobrych dni będzie jeszcze bardzo, bardzo wiele, pełnych radości, uśmiechu i miłości. Mam nadzieję, że Szymonek jest szczęśliwym dzieckiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was z całego serca Kochani.
Ania K
miłego dnia kochani życzę Wam z całego serduszka.Mama Deniska.
OdpowiedzUsuńwierze, że podjeliście najodpowiedniejszą decyzje. Ale... czy na pewno nic nie da się zrobić? http://www.martynakruk.pl/ Zycze wam, żeby wszystko było dobrze.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, wierzę, ze podjęliście słuszną decyzję. Pamiętam jak moja babcia umierała - nagle, zdrowa kobieta w pełni sił a lekarze mówią, ze to niedługo koniec. I jak byłam wściekła na moją mamę. Bo przecież mieliśmy możliwości, ja znałam dobrych lekarzy w Warszawie, którzy mogli babcię ratować, a jak nie oni to za granicę można było jechać... wstyd się przyznać, ale myślałam wtedy ze moja mama jest podła, jak może się tak poddawać w walce o bliską osobę?! Czemu nie pozwala pomóc, mam milion pomysłów jak możemy walczyć! Szybko zrozumiałam, że jestem o wiele większą egoistką niż moja mama... Babcia umarła szybko, może mogliśmy to przedłużyć o bardzo długi czas, ale wiem jedno - umarła uśmiechnięta, nie męczyła się. Za dużo w życiu wycierpiała, żeby jej cierpienia dokładać tylko dlatego, że chcemy ją tu zatrzymać. Moja mama zrozumiała to od razu, mi zajęło to trochę czasu. Nie jestem w stanie pojąć co przeżywacie, ale wiem jedno - czasami odpuścić to najcięższa walka. Życzę Wam bardzo dużo sił!
OdpowiedzUsuńKochani walczcie do samego końca nie poddawajcie się,warto podjąć ryzyko operacji, jak ma to uratować życie waszego dziecka, zawsze warto próbować. Jesteście w moich modlitwach.
OdpowiedzUsuńPamiętam Aniołku [*]
OdpowiedzUsuń