piątek, 30 grudnia 2011

Grudzień 2011


 Szymek od początku przyjęcia do szpitala przebywa w nim cały czas, dzień w dzień, noc w noc. Na szczęście przez cały czas jest z nim mama – Monika. Początki były bardzo trudne, brak miejsca do spania dla rodzica, brak możliwości odwiedzin rodziny, wszystko trzeba było przeorganizować. Szymek nie mógł wcale spać, nie obyło się bez środków nasennych żeby w ogóle zasnął.

 Ponieważ diagnoza nie była jeszcze dokładna Szymek miał pobrany wycinek z guza. Wiązało się to z długim oczekiwaniem na wyniki i co najgorsze bolesną rekonwalescencją. Odbył się też szereg badań. Szymkowi założono centralny cewnik do którego bardzo trudno mu było się przyzwyczaić. Przyszedł też czas na pierwszą chemię… 
Pierwszą z ośmiu zaplanowanych przed operacją wycięcia guza.


 Grudzień to okres przedświąteczny, z tego powodu w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie miały miejsce wizyty Mikołaja, Gwiazdki a nawet Klauna. Szymek pomimo zmiennego nastroju i zmęczenia spowodowanego chemią i leczeniem cieszy się z otrzymanego pluszowego ulubieńca - Kubusia Puchatka.

 Na kilka dni przed Świętami pojawiały się szanse na spędzenia ich w domu. Jednak na dwa dni przed Wigilią lekarze z powodu pogarszających się wyników zadecydowali o pozostawieniu Szymona w Szpitalu. Święta Szymek spędził z tatą – Marcinem, który zmienił Monikę w szpitalu na 4 dni. Przez całe święta mieli pokój tylko dla siebie, ale nie mogli opuszczać sali bo Szymek miał „reżim” sanitarny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz